Jan Lechert (1898 – 1945). Powstaniec wielkopolski, leśnik i żołnierz Armii Krajowej
Wśród mieszkańców nekielskiej gminy, którzy swoją postawą, czynami i ofiarą życia zasłużyli na pamięć potomnych należy bez wątpienia powstaniec wielkopolski i członek konspiracji niepodległościowej podczas II wojny światowej Jan Lechert, leśnik, zamordowany przez hitlerowców w ostatnich dniach wojny w obozie koncentracyjnym KL Żabikowo.
W potocznym obiegu nazwisko naszego bohatera funkcjonowało w uproszczonym brzmieniu Lecher. Tak zapisał swoje nazwisko we wniosku o przyjęcie do Związku Powstańców Wielkopolskich. Jednak oficjalne dokumenty: akt urodzenia, akt chrztu i lista więźniów obozu w Żabikowie potwierdzają urzędowa formę nazwiska Lechert.
Jan Lechert urodził się 8 czerwca 1898 r. w Pakszynie k/Czerniejewa w pow. gnieźnieńskim w rodzinie Franciszka Lecherta i Stanisławy Gadzińskiej. Niemowlę ochrzczono 9 czerwca. Na chrzestnych wybrano Józefa Kulczyńskiego z Pakszyna i Jadwigę Lechert z Nidomia. Ojciec był włodarzem, czyli urzędnikiem dworskim, odpowiedzialnym za nadzór pracy chłopów w folwarku. Niewiele wiemy o latach młodzieńczych Jana Lecherta. W zbiorach rodzinnych zachowało się zdjęcie z tego okresu, prawdopodobnie wykonane w Atelier Germania w miejscowości Herne. To miasto w północnej Nadrenii – Westfalii.
Według przekazów rodzinnych brał udział w Powstaniu Wielkopolskim z kompanią czerniejewską, jednak nie można znaleźć jego nazwiska na liście powstańców z I kompanii poznańsko-czerniejewskiej opublikowanej w książce „Studia z dziejów Czerniejewa i okolic” pod red. Bogusława Polaka, Czerniejewo 1982. Nie ulega jednak wątpliwości, że brał udział w powstaniu wielkopolskim, wojnie polsko-bolszewickiej i powstaniu śląskim. W Centralnym Archiwum Wojskowym w Rembertowie zachował się wniosek o przyjęcie do Związku Powstańców Wielkopolskich, datowany w Nekli 1 marca 1938 r., w którym odpowiadając na pytanie o udział w powstaniu wielkopolskim Jan Lechert pisze: Byłem czynny 2/1.1919 przy zdobywaniu Szubina i [pod]Kcynią, dalej pod Inowrocław. Po zdobyciu ruszyliśmy pod Bydgoszcz. [Stamtąd] zostałem przeznaczony na front bolszewicki na Ukrainie pod Kozatyn i Kijów. Dalej na białą Ruś: Wołkowysk i Berezynę. W tym wniosku wskazane są okresy służby wojskowej w wojsku polskim: od 2 stycznia 1919 r. w powstaniu wielkopolskim, od 15.03.1920 do 20.11.1920 r. w wojnie polsko-bolszewickiej, w powstaniu śląskim od 1 marca 1921 do 10 lipca 1921 r. Przy pytaniu, kiedy i do jakiej formacji wojska polskiego wstąpił, napisał: 2 stycznia 1919 r. do 15 pułku artylerii ciężkiej w Poznaniu, 2 bateria pod dowództwem kpt. Czabańskiego. Zdemobilizowany 10 lipca 1921 roku z 7 pułku taborów w Poznaniu. Od 3 marca 1935 r. był członkiem nekielskiego koła Związku Weteranów Powstań Narodowych RP 1914/1919. Przyjęty do Związku Powstańców Wielkopolskich z numerem legitymacji 8195.
Prawdopodobnie po zakończeniu służby wojskowej, już w niepodległej Polsce, rozpoczął starania o zdobycie zawodu leśnika. Po ukończeniu kursów przysposabiał się do tej pracy, terminując pod nadzorem nadleśniczego w Głożynie. Tam poznał pracującą w kuchni swoją przyszłą żonę, Stanisławę Ochotną z Wierzyc. Pobrali się gdy Jan otrzymał swoją samodzielną posadę podleśniczego w leśniczówce „Zosinek” w Nekli. Ślub cywilny został zawarty w USC w Nekli dnia 5 maja 1926 r. Z tego związku urodziło się troje dzieci: Janina (1929), Franciszek (1931) oraz Regina (1937). Nieznane są dokładne okresy przenosin w pracy zawodowej z leśniczówki do leśniczówki. W momencie składania wniosku o przyjęcie do Związku Powstańców Wielkopolskich ( 3.03.1938 r.) rodzina mieszkała w leśniczówce Wygoda, gdyż taki adres podaje we wniosku. Kolejny adres zamieszkania to leśniczówka Jarogniewice przy drodze do Czerniejewa. Tutaj rodzinę zastaje wybuch wojny. Jan Lechert jako patriota i człowiek z bogatym doświadczeniem wojskowym angażuje się w działalność konspiracyjną. Zostaje członkiem Armii Krajowej. Według relacji córki, pani Reginy Wiśniewskiej, znającej tamte wydarzenia głównie z relacji mamy i starszego rodzeństwa, ojciec często nocą znikał z domu, realizując zadania związane z nasłuchem radiowym i innymi działaniami konspiracyjnymi. Po głośnej akcji o kryptonimie „Proso” związanej z alianckim zrzutem broni w rejonie wsi Janowo pod Środą we wrześniu 1943 roku Niemcy rozpoczęli intensywne śledztwo. Nastąpiło rozpracowywanie siatki konspiracyjnej w terenie, czego efektem były aresztowania. Nie ominęły one również konspiratorów z Nekli i okolicy. Szczegółowo opisuje je Franciszek Kordus w swoich wspomnieniach „Wspomnienia z przeszłości, z lat wojny i okupacji” opublikowanych w zbiorze ”Za to, że byli Polakami. Druga wojna światowa w pamięci mieszkańców gminy Nekla”, Nekla 2015. Str. 254-263.
Pod koniec czerwca lub w lipcu 1944 r. aresztowany został Jan Lechert.
Tak opisuje to córka Regina.
Pewnego ranka, do naszego mieszkania w leśniczówce Jarogniewice przy drodze czerniejewskiej, o 6 rano przyjechało po ojca dwóch policjantów niemieckich. Kazali wziąć swój rower i jechać z nimi do Nekli. Po aresztowaniu ojciec był przetrzymywany w piwnicy domu Wróblewskiego, wybudowanym przed wojną przy drodze czerniejewskiej, gdzie mieścił się posterunek policji niemieckiej. Stamtąd został przewieziony do Poznania, skąd trafił do obozu karno-śledczego w Żabikowie. Z informacji jakie otrzymaliśmy w Muzeum Martyrologii w Żabikowie na podstawie listy ewidencyjnej więźniów, przechowywanej w Archiwum w Bad Arolsen wynika, że ojca wpisano na listę więźniów 27 lipca 1944 roku pod numerem 17768. Nie pamiętam jaką drogą mama otrzymała wiadomość, że tam jest przetrzymywany ojciec. Dwukrotnie z mieszkającą w Poznaniu siostrą ojca podjęły próbę skontaktowania się z aresztowanym. Pojechały tam, ale nie udało się jej zobaczyć z mężem. Drugim razem, gdy się tam wybrały, zatrzymały je straże daleko na przedpolach obozu, grożąc, że jeśli zdecydują się iść dalej, czeka je śmierć. Postanowiły zawrócić.
Na polecenie władz okupacyjnych jesienią 1944 roku mieszkańcy leśniczówki Jarogniewice; żona aresztowanego Jana Lecherta z trójką dzieci oraz rodzina robotnika leśnego Hieronima Skorniaka, zostali przeniesieni do budynków leśniczówki Wygoda. Ich dotychczasowe mieszkania zajęło wojsko niemieckie.
Regina Wiśniewska wspomina:
Gdy mieszkaliśmy w Wygodzie, nocą odwiedzali nas nieznani wojskowi. Na wierzchu posiadali peleryny, a pod spodem mundury. Byliśmy bardzo wystraszeni. Mimo to mama zapytała: Tacy przystojni chłopcy… Czego sobie życzycie? Okazało się, że proszą o żywność. Mama poczęstowała ich chlebem z własnego wypieku i mlekiem, gdyż posiadaliśmy swoją krowę. Na początku byli nieufni. Przy kolejnych nocnych wizytach otworzyli się, mówiąc, że są partyzantami z AK. Pod koniec wojny, przed Bożym Narodzeniem 1944 roku w naszym domu pojawił się inny, niezapowiedziany gość. Jego historia wywarła na całej rodzinie wielkie wrażenie. Nie znaliśmy jego imienia i nazwiska. Nikt o to nie pytał. Przed zakończeniem wojny, Niemcy przeczuwając, że będą musieli opuścić te tereny rozrzucali na drogach w okolicach Wygody różne małe przedmioty użytkowe , będące minami-pułapkami. Wśród tych żołnierzy przebywał nasz gość, który upatrzył sobie jako miejsce ukrycia odosobnione gospodarstwo, położone wśród lasów z dala od innych siedzib ludzkich. Dezerter okazał się Polakiem w niemieckim mundurze. Gdy poprosił o ukrycie, mama natychmiast spaliła jego mundur w piecu, dając mu cywilne ubrania ojca. Okazało się, że w 1939 roku walczył z Niemcami w polskim wojsku. Dostał się do niewoli i został skierowany do obozu jenieckiego. Opowiadał, że pod koniec wojny w wyniku wielkich strat na froncie wschodnim Niemcom brakowało żołnierzy. Postawili jeńcom warunek: śmierć albo służba w niemieckiej armii. Wybrał tę drugą wersję, z nadzieją na możliwość ucieczki przy najbliższej okazji. Zrealizował ten zamiar trafiając do naszego domu. Ze względu na bezpieczeństwo, tylko nocą pojawiał się w mieszkaniu, ukrywając się całymi dniami w sianie w naszej stodole. Gdy w ostatnich dniach wojny odchodził, przyłączając się do odwiedzających nas partyzantów, oznajmił mamie, aby odszukała w sianie zagubioną , niezwykle cenną dla niego pamiątkę, medalion św. Andrzeja Boboli. Medalion ten jest dla niego tak ważny, gdyż św. Andrzej prowadził go bezpiecznie przez całą wojnę i wielokrotnie ratował jego życie. W 1939 r. był w takich tarapatach, że wielokrotnie groziła mu śmierć. Na polu walki ukrywał się wśród trupów poległych kolegów, a życie zawdzięcza św. Andrzejowi Boboli. Odchodząc prosił o odnalezienie medalionu i modlitwę w jego intencji. W lecie, gdy już nie było siana w stodole, odnalazł się medalion i do tej pory jest przechowywany w naszej rodzinie. Oglądały go zawsze nasze dzieci, a teraz wnuki… Czekaliśmy, że może po wojnie do nas przyjedzie, odwiedzi. Nie wiemy co się z nim stało…
Jan Lechert, ojciec Janiny Gościniak, Franciszka Lecherta i Reginy Wiśniewskiej nigdy nie wrócił do domu.
Starając się o akt zgonu ojca w sądzie średzkim dowiedzieliśmy się co się z nim stało. Sąd powołał na świadka jednego z żyjących więźniów obozu w Żabikowie, aresztowanego wówczas średzkiego konspiratora. Zeznał on przed sądem, że ojciec żył niemal do końca wojny, ale tuż przed wkroczeniem Rosjan Niemcy w pośpiechu wykonywali wyroki śmierci. Wśród zamordowanych znalazł się nasz Ojciec. Jak to się stało, że świadek przeżył – tego nie wiem…
Tak kończy swoją opowieść pani Regina…
5 stycznia 1945 roku hitlerowski specjalny sąd wojskowy „Sondergericht” skazał Jana Lecherta i całą grupę aresztowanych konspiratorów Inspektoratu Rejonowego AK w Środzie na karę śmierci. Głównym zarzutem był udział w akcji związanej z odbiorem zrzutu broni dla placówki AK „Proso 2” w Janowie k/Środy, dokonanej przez samolot brytyjski w ramach operacji „Riposta” w nocy z 14 na 15 września 1943 r. Wyrok wykonano z 19 na 20 stycznia 1945 r., tuż przed ewakuacją i likwidacją obozu. Podczas likwidacji podpalono obóz. Spalono ciała wcześniej rozstrzelanych więźniów. Przypuszczać można, że w tej grupie znajdował się Jan Lechert z Nekli.
Wiedza o Janie Lechercie i jego udziale w konspiracji niepodległościowej nie jest powszechnie znana w Nekli. Tym bardziej, dzięki ofierze życia, złożonej na ołtarzu ojczyzny, zasługuje na szacunek i pamięć współczesnych pokoleń mieszkańców gminy Nekla.
Żona Jana Lecherta, Maria, z domu Ochotna, zmarła w Nekli w 1986 roku.
Opracował: Jerzy Osypiuk
PS. Dziękuję córce Jana Lecherta, p. Reginie Wiśniewskiej za podzielenie się wspomnieniami o historii rodziny i udostępnione fotografie.
Dziękuję również pani Grażynie Bartosik, sekretarzowi Związku Kombatantów i Osób Represjonowanych Południowej Wielkopolski w Kaliszu, za pozyskanie z Centralnego Archiwum Wojskowego cennych materiałów archiwalnych, dotyczących Jana Lecherta.
Akt urodzenia Jana Lecherta, USC Czerniejewo
Akt chrztu Jana Lecherta str. 1
Akt chrztu Jana Lecherta str. 2
Jan Lechert
Jan Lechert w latach młodości
Jan Lechert z żoną Stanisławą Ochotną i dziećmi Janiną ur 1929 i Franciszkiem 1931
Wniosek o przyjęcie do Związku Powstańców Wielkopolskich, str. 1
Wniosek o przyjęcie do Związku Powstańców Wielkopolskich, str. 2